Mrok Złotego Wieku Kroniki: Odkrycie Karczemne Opowieści
Mrok Złotego Wieku XXI Karczemne Opowieści

26 lutego 2017

Stary koncept MZW - 2

"Następca"


Adalbert zapukał. Po chwili metalowe zawiasy skrzypnęły, a zza wrót wyjrzała głowa dziewczynki. Włosy podobne kolorem do tych dębowych drzwi pasowały do jej dużych intensywnych oczu. Długie i proste kłaki przyklejały się do jej mokrych policzków.
– Dzień dobry panienko – ukłonił się nisko stary zarządca.
– Dzień dobry Adalbercie. Wejdź – zaprosiła go dłonią.
Wszedł do środka. Pomieszczenie wyglądało dość kwadratowo i tylko nieliczni potrafili dostrzec bardziej prostokątne ułożenie ścian. Prócz ceglanego kominka, w którym trzaskały płomienie, kukły ćwiczebnej i dwóch stojaków na różnego rodzaju broń nie było tu nic. Blade ściany w dwóch miejscach zakrywały niewielkie obrazy rycerzy.
W środku powitał go fechmistrz Mieczysław.
Stał ze schowanymi dłońmi za plecami. Ostrze miecza wystawało poza jego sylwetką. Zieloną, przylegającą do ciała, koszulę i ciemne spodnie trzymał oliwkowy, wiązany pas. Skłonił się z gracją i lekkością. Komorzy skierował jednak uwagę na dziewczynkę.
Księżniczka w czerwonej sukience, której dolna część obszyta białą koronką, sięgała połowy uda, wyprostowana skrzyżowała prawą stopę za lewą. Nogi chroniły wysokie po kolana buty z krwawej skóry. W pasie tak jak fechmistrz przewiązała się ciemnoczerwoną wstążką, która trzymała całość bliżej ciała. Sama dziewczynka górowała wzrostem nad swoimi rówieśniczkami. Pomimo tego zachowała delikatne rysy twarzy i szczupłą sylwetkę. Uśmiechnęła się, jeszcze bardziej uwydatniając lekko zaokrąglone policzki.
– Jak lekcje fechtunku panienko? – zapytał Adalbert z zainteresowaniem.
– Świetnie. Radzę sobie coraz lepiej, a na pewno jestem już lepsza od Camillusa – uśmiechnęła się dumnie, zadzierając głowę i opierając dłonie na biodrach.
– Zaiste panienko – zgodził się z opinią dziewczynki, widząc minę fechmistrza – Wstąpiłem tu w drodze do panienki brata. Niczego księżniczka nie potrzebuje? – zapytał zarządca.
- Nie... Chociaż... Przyjdź do mnie. Muszę ci coś pokazać.
Komorzy skłonił się.
- Pamiętaj, że zaraz masz lekcje historii.
Dziewczynka z grymasem zapewniła, że nie zapomniała. Starzec skinął na fechmistrza i opuścił salę.

[...]

Adalbert zapukał do rzeźbionych, dębowych drzwi. Otworzyła je bardzo młoda służka w czerwonej chustce, przykrywającej proste i długie złote włosy. Na widok zarządcy ukłoniła się i wpuściła starca. Komnata była przestronna, wyposażona w solidne meble i szerokie łoże. Komorzy wzrokiem przeczesał pokój.
– Szuka waszmość panicza Damaena – spytała dziecięcym głosikiem, drobniutka służka – Zaraz powinien wrócić z łaźni – odpowiedziała na skinięcie zarządcy.
Mężczyzna usiadł na krześle przy małym stoliku, a służka wróciła do przerwanej pracy, składania świeżo wypranych ubrań. Kilka minut później drzwi otworzyły się, a zarządca wstał na widok wchodzącego młodzieńca. Odziany był w błękitną jedwabną koszulę, bawełniane spodnie i skórzane trzewiki. Bardzo dobrze zbudowany i umięśniony wyglądał przystojnie. Jego kanciasta twarz zaokrąglała się ku podbródkowi. Gęste i grube brwi, bujne wąsy rozdzielone na pół nad łukiem kupidyna i mała przycięta w prostokąt kępka między jasnymi ustami, a delikatnie wysuniętym podbródkiem, stanowiły wspaniałą ozdobę jego twarzy. Dostrzegł zarządcę dużymi lazurowymi oczami. Adalbert ukłonił się nisko.
– Adalbercie! Dobrze cię widzieć. Co cię tu sprowadza? – powitał starca.
– Przynoszę wiadomość od waszmości dziadka Francisa – rzekł zarządca.
Damaen pozwolił mu mówić.
– Odyn Francis chce, żebyś przygotowywał się do objęcia tronu Krasivej – poinformował Adalbert.
– Ja? Dlaczego ja, a nie mój ojciec?
– Widzisz paniczu... Potomek w drodze, jeszcze dziś panna Virca stanie się panicza żoną, a i waszmości charyzmy można tylko pozazdrościć. Poza tym księcia jedynym konkurentem do tronu Ordynacji jest książę Aleksander, a pański ojciec musiałby dogadać się z księciem Savamirem i księciem Dareiosem – wyjaśnił najdokładniej jak mógł.
– Będę odynem!... Myślałem, że to się stanie, jak już będę prawie starcem – opadł na czerwone łoże – Czy ty wiesz, jaki to obowiązek?
– Niech waszmość teraz się tym nie martwi. Nim rok minie pański ojciec i dziad należycie panicza przygotują.
Damaen uśmiechnął się.
– Masz rację... Poza tym mam jeszcze ciebie – pochwalił starego zarządcę.
Adalbert ukłonił się w ramach podziękowania.
– Pozwolisz panie, że cię opuszczę. Obiecałem odwiedzić pańską siostrę.
Damaen dał zgodę ruchem ręki. Adalbert ukłonił się jeszcze raz i opuścił komnatę księcia, który podciągnął się wyżej na łoże i przymknął oczy, odpływając myślami.





4 komentarze:

  1. Cześć.

    Zastanawiam się, czy wszystkie opisy są potrzebne. W sensie, jeśli już kogoś opisujesz, to prawdopodobnie odegra jakąś tam rolę w opowiadaniu, to jest przecież jasne. Ale z drugiej strony taka służka to zazwyczaj nic nieznacząca osoba, w końcu to przecież tylko służba. Brak opisu sprawiłby, że jej rola byłaby marginalna. Chociaż ktoś mógłby powiedzieć, że przez to Twoje opowiadanie jest ubogie w opisy.
    Sam opis wyglądu jest dość suchy. Pracowałem ostatnio nad poprawą swojego warsztatu w tej materii, więc zwracam na to uwagę. W niektórych przypadkach są niezłe, jak to z włosami komponującymi się z oczami, ale w większości to "był ubrany w to i w tamto". Staraj się tego unikać, staraj się jakoś ubarwnić opis.
    Ale oczywiście nie musisz mnie słuchać, w końcu sam jestem amatorem. X)
    "On jest jego najstarszym synem." - to zabrzmiało trochę tak, jakby Damaon był synem Odyna, a nie wnukiem. Albo to tylko moje wrażenie.
    Wybór tytułu był świadomy czy przypadkiem pożyczyłeś imię z mitologii nordyckiej? ; )

    Pozdrawiam serdecznie,
    graf zer0.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby określasz siebie amatorem, ale twoja wiedza i wskazówki są dla mnie bardzo wartościowe, bo sam nie posiadam w tej materii żadnej wiedzy, ni doświadczenia.

      Zawsze dostrzegałem w swoich opowiadaniach właśnie ubogość opisów i staram się zwiększać ich ilość, ale wiem, żeby nie przesadzić. Czytałem przez chwilę książkę D. Webera i nie byłem w stanie jej skończyć. Gruba księga, a dialogów i akcji jak na lekarstwo.

      Opisy postaci idą mi topornie, bo nie koniecznie wiem jak to ukazywać, ale pracuję nad tym.

      Tytuł jak najbardziej świadomy, ale czy będzie powiązany inaczej jak nazwą to nie jeszcze nie wiem. Pasował mi do dwóch innych rzeczy.

      Usuń
    2. Staram się przekazać to, co sam wiem. Na przykład na początku w ogóle nie wiedziałem o co chodzi z pauzami i tak dalej. Pisanie to fajna rzecz; nie potrzebujesz dużej wiedzy, że pisać. Ale żeby robić to dobrze... easy to play, hard to master.

      Do takich książek trzeba podchodzić z odpowiednim nastawieniem, inaczej się nie da. Powtarzam to w swoich pseudo-recenzjach.

      Pracuj, pracuj, na pewno to się opłaci. : ) Van Gogh nad swoim stylem pracował całe dziesięć lat, mimo że prawie każdy mówił mu, iż nie nie umie malować.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń