Mrok Złotego Wieku Kroniki: Odkrycie Karczemne Opowieści
Mrok Złotego Wieku XXI Karczemne Opowieści

21 stycznia 2017

Legenda o Kraśniku (v1.0)



To jest opowiadanie napisane lata temu jako praca domowa na język polski. Przetrwało w niemal niezmienionej formie.


Legenda o Kraśniku

„Dawno, dawno temu na wschodnich kresach rosła ogromna puszcza. Na jej obrzeżach stał warowny gród, w którym sprawował rządy dobry kniaź Mirmił. Władał tą że ziemią mądrze. Jednak kniaziowi doskwierała samotność, więc postanowił ponownie się ożenić.
Pierwsza królowa niestety zmarła w czasie rodzenia dziedzica, który umarł chwilę po swojej matce. Poślubił sympatyczną pannę z sąsiedztwa, która po dwóch latach urodziła syna. Uszczęśliwiony kniaź na chrzcie chłopca powiedział

– Nadaję Ci imię Kraś.
Dziecko rosło zdrowo przy boku kochających rodziców. Z Ojcem jeździł konno, uczestniczył w polowaniach na dzikiego zwierza, uczył się sztuk walki z bratem. A od swojego nauczyciela Graława czerpał wiedzę z dziedziny geografii i łaciny, a także pierwszej pomocy.
Mijały lata, Kraś wyrósł na przystojnego i wykształconego młodzieńca. Pewnego dnia stary kniaź Mirmił wezwał do siebie obu synów:
– Dzieci – zaczął cicho.
– Tak ojcze – spytali.
– Ty starszy zostaniesz mym następcą. Kraś. Nadszedł czas, byś wyruszył w świat w poszukiwaniu ziemi, na której postawisz swój gród – mówił Mirmił.
– Ojcze! Będzie mi bardzo ciężko rozstać się z wami, ale wiedziałem, że nadejdzie kiedyś ten czas – odpowiedział Kraś.
Przygotowania do wyprawy trwały kilka tygodni. Kiedy już wszystko było gotowe, Kraś z uzbrojoną drużyną i kilkoma rodzinami kmieci wyruszył w drogę. Szli długo przez wielkie puszcze, które okrywały wówczas naszą ziemię, kierując się porannym słońcem i biegiem wód, aż dotarł na równinę z niewielkim wzgórzem u brzegu, która urzekła go swym czarem. Zachwycony urodą kraju rzekł:
– Gród powstanie na wzgórzu i nikt go nie zdobędzie, a równina nadaje się idealnie pod pola uprawne – oznajmił Kraś
Jak powiedział tak uczynił. Rozpoczął budowę zamku na niewielkim pagórku. Dzięki ludziom chętnym do pracy i pobliskiemu lasu, budowla wzrosła bardzo szybko. Wokół powstała osada, gdzie żył się dobrze, a Kraśa szanowano za oddanie dla swego ludu.
I tak szczęśliwie upłynęły trzy lata. Wtedy u bram grodu pojawiła się grupka strudzonych, poszarpanych i wyczerpanych wędrowców.
Zapukali do bramy:
– Czego oczekujecie od nas? – zapytał strażnik.
– Prosimy o schronienie – powiedział rycerz w najlepszym stanie – Mamy też rannych.
Kraś zgodził się pomóc przybyszom i dać im dach nad głową. Ranni, których było niemalże dwunastu, szybko wracali do zdrowia dzięki sporym umiejętnościom leczenia Kraśa. Często wszyscy z przybyłych siadali wokół ogniska na dziedzińcu grodu. W końcu i Kraś dołączył do nich. Wśród trzydziestu sześciu rycerzy zasiadała przepiękna panna. Kniaź usiadł obok niej i wsłuchując się w ballady patrzył na nią. Twarz miała skrytą pod kapturem. Resztę ciała zakryła szata pielgrzyma. Kiedy ucichło, ponieważ wszyscy rzucili się do jadła, zagadał. Spojrzała na niego błękitnymi oczami, umieszczonymi w młodzieńczej twarzyczce.
– Jestem Nika – szepnęła.
– Jesteś jedyną dziewczyną w tej grupie? Opowiedz co wam się stało. Chyba ju jesteście na tyle wypoczęci, by wyjaśnić mi tę sprawę.
– Na zamek mojego ojca napadli Litwini. Zdążyliśmy zebrać większość ludności z miasteczka. Tysiąc rycerzy i kilkaset chłopów partyzantów broniło murów blisko dwie niedziele. Wycieńczyli się całkiem, ale wroga przybywało z północy. Kwartał wiosny minął i przypuścili kolejne szturmy. Znowu czternaście dni odpierania. Z tysięcznej armii pozostało naszych połowa wycieńczonych oraz niemal całkowicie zniszczone wieże i budynki. Jak nam z daleka nie zamigotały wieże oblężnicze to wszyscy w panikę. Chłopi nocami uciekali jak najdalej, a rycerze ginęli. Podjechało blisko tuzin tych drewnianych potworów. Wdarli się na mur, ale przedtem trzy spaliliśmy z płonących strzał. Mój ojciec pozostał wraz z kilkoma innymi odsłaniać odwrót. Dużo nas uciekło, ale tatuś zginął–zapłakała, ale przygryzła dolną wargę i kontynuowała–Litwini zobaczyli nas. A wiecie jak zabójcze są ich łuki. Wysiekli wszystkie damy, wielu chłopów i resztki moich rycerzy. Ci wszyscy tutaj to uciekinierzy, którzy uniknęli strzał w tym ja. Resztę kniaź już zna.
– Mów mi Kraś. Dla mnie możecie zostać na zawsze, a twoi rycerze zasilą szeregi moich obrońców.
Zgodziła się i na znak szacunku dla władcy zdjęła kaptur i poprawiła włosy. Teraz kniaź widział osiemnastoletnią dziewczynę, o długich, prostych, czarnych nieco podniszczonych włosach.
Kraś spędzał wszystkie wolne chwile na jeździe konnej z Niką. Uroda młodej dziewczyny tak oszołomiła kniazia, że postanowił się z nią ożenić. Posłaniec wyruszył z zaproszeniem do rodziców Kraśa. Po ich przybyciu przygotowano ślub. Uroczystość trwała kilka długich dni, zabawom i radości nie było końca. Kniaź Mirmił był dumny z syna za solidny gród i przepiękną żonę.
Szczęśliwie mijały lata. Gród rozrastał się pod rządami Kraśa i Niki, a ich samych szanowano i okazywano lojalność. Jednak co dobre szybko się kończy. Strażnicy pewnego dnia zadzwolili w dzwony alarmowe. Wróg nadciągał ku bram grodu. Rycerze co tchu dopadli murów i ustawili stanowiska obronne. Na czele oddziału stał Kraś i zagrzewał do walki:
– Dziś stoczymy bitwę o nasz dom, w tym miejscu wróg stanie się pokarmem dla kruków! Do boju moi bracia!!!
Zadudniły miecze o tarcze, a łucznicy strzelili salwę ostrzegawczą. Drugi oddział czekający za bramą prowadziła Nika wbrew zakazowi Kraśa. Wkrótce napastnik podszedł pod mury. Na napastników lał się wrzący olej, sypały kamienie, w powietrzu świszczały strzały. Walka na śmierć i życie trwała kilka dni. Wróg stracił połowę wojowników i nie miał sił do utrzymywania oblężenia. Powoli wycofywali się. Przed grodem walały się niedopalone tarany zniszczone wieże i połamane drabiny. Dół powiadomiony o tym fakcie uniósł broń do góry, a Nika wbiegła na mur pogratulować mężowi. Ściskając się nie ujrzeli dwóch łuczników zostawionych do eliminowania nieuważnych obrońców. Stali za taranem mierząc w dwojga zakochanych. Ojciec Kraśa będący w odwiedzinach oceniał straty i ujrzał snajperów. Krzyknął i skoczył.
– Kraś!!!— Nik… – tu głos mu się załamał i padł martwy przed kniaźem z dwiema strzałami. Aby upamiętnić swego ojca Kraś nazwał gród ostatnim co usłyszał z jego ust. Lud od teraz mieszkał w grodzie zwanym Kraśnik.”

3 komentarze:

  1. Cześć.

    Nie będę się zbytnio rozpisywał o tym opowiadaniu. Napisałeś, że zostało stworzone wiele lat temu, więc to jeszcze jakby "dziecko", a od takiego trudno wymagać, żeby zachowywało się jak dorosły.
    Problem w tym, że... tak naprawdę nie widzę wielkiej różnicy pomiędzy tym "zadaniem domowym", a opowiadaniem "Taivs". Może to tylko ja, może ktoś inny stwierdziłby inaczej, ale ja mam wrażenie jakbyś przez tych kilka lat po prostu nie pisał.
    Samo legenda jest całkiem ciekawa i myślę, że jakbyś poprawił błędy i rozwinął (jestem zwolennikiem długich opowiadań i długich książek, nic na to nie poradzę), to byłoby jeszcze lepiej. : )

    Pozdrawiam serdecznie,
    graf zer0.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepisując z wersji papierowej na komputer, dokonałem paru korekt i dodatków, i może stąd takie wrażenie. Choć przez cały okres od 2011 jak na blogu pisałem opowiadania fanfiction z Huntika, nikt w nie pokazywał mi, co robiłem źle i jedynie bazowałem się na swoich własnych spostrzeżeniach. Mało osób też to komentowało, więc robiłem to po prostu dla siebie, żeby się odstresować i dlatego, że sprawia mi to przyjemność.
      Do tej pory pamiętam jak ubogie były, choćby w opisy, a z początkowych to, aż mi się śmiać chce z samego siebie. Ale różnica między najstarszymi, a najnowszymi jest znaczna, więc jakiś postęp zrobiłem, przynajmniej z subiektywnej strony.
      W sumie, przepisując legendę, to miałem sporo pomysłów na ulepszenie jej, więc możliwe, że Legenda v2.0 się pojawi.

      Usuń
    2. No tak, brak odzewu to jedna z gorszych rzeczy. Mnie kiedyś demotywowało, bowiem miałem wrażenie, że moje opowiadania są na tyle kiepskie, że nikt nie chce ich czytać. Ale ludzie czytają, tylko mało kto komentuje. Pod tym względem niby lepszy jest jest Wattpad, ale mnie nie przekonuje.
      Dlatego, powtarzam kolejny raz, poszukaj kogoś, kto będzie sprawdzał Twoje teksty. Betowanie.blogspot.com.

      Chciałbym, żeby pojawiła się rozbudowana wersja tej legendy, naprawdę.

      Usuń